Przepisy umożliwiające żądanie zachowku często wydają się niesprawiedliwe i niesłuszne. W szczególności w przypadku, gdy uprawniony dochodzi tzw. zachowku od darowizny.
Ciężko pogodzić się z tym, że wola spadkodawcy wyrażona w testamencie, czy w zawartej za życia umowie darowizny może zostać podważona właśnie na podstawie przepisów o zachowku.
W pewnych wypadkach poczucie niesprawiedliwości towarzyszące zobowiązanemu do zapłaty zachowku będzie – z prawnego punktu widzenia – uzasadnione i może znaleźć wyraz w tym, że Sąd obniży kwotę zasądzonego zachowku lub nawet całkowicie oddali powództwo o jego zapłatę. Warunkiem wydania takiego wyroku jest wykazanie, że żądanie zapłaty zachowku jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.
Odpowiedź na pytanie, kiedy będziemy mieli do czynienia z takim właśnie wypadkiem wymaga wyjaśnienia dlaczego w ogóle powstała instytucja zachowku.
Otóż przepisy te (obowiązujące w wielu krajach i mające swój rodowód w prawie Starożytnego Rzymu) mają stanowić ochronę dla bliskich więzi rodzinnych istniejących pomiędzy spadkodawcą a uprawnionym do zachowku.
Taka więź pomiędzy tymi osobami (rodzice – dzieci, dziadkowie – wnuki czy małżonkowie między sobą) w poprawnie funkcjonującej rodzinie zasługuje na ochronę. Można przecież zgodzić się z tym, że jesteśmy moralnie odpowiedzialni za zapewnienie egzystencji swoim dzieciom, wnukom, czy małżonkowi na sprawiedliwych zasadach.
Jeśli spadkodawca miał np. dwójkę dzieci, każde z nich powinno liczyć na jakiś udział w spadku. Oczywiście dotyczy to sytuacji, kiedy relacje pomiędzy tymi osobami są co najmniej poprawne.
Właśnie te relacje są kluczowe, jeśli chcemy bronić się przed zachowkiem podnosząc zarzut sprzeczności jego żądania z zasadami współżycia społecznego.
Taka sprzeczność z zasadami współżycia zachodziłaby wówczas, gdyby w świetle zasad lub wartości moralnych, powszechnie, społecznie akceptowanych, żądanie zapłaty należności z tytułu zachowku musiało być ocenione negatywnie.
W praktyce bardzo często dotyczy to sytuacji, w której uprawniony do zachowku nie interesował się spadkodawcą, nie utrzymywał z nim kontaktów, a ciężar utrzymania spadkodawcy, pomocy w chorobie spoczywał na zobowiązanym do zapłaty zachowku.
Z doświadczenia wiem, że takie sytuacje zdarzają się stosunkowo często, a udowodnienie tych okoliczności w toku sprawy sądowej może doprowadzić do zmniejszenia kwoty należnego zachowku, a w skrajnych wypadkach – np. kiedy uprawniony do zachowku był wręcz ciężarem dla spadkodawcy – całkowitego oddalenia powództwa o zapłatę zachowku.